I
kolejny epizod czas dodać! Jejku, jak ten czas zapiernicza! Już jest listopad,
niedługo grudzień i Mikołajki, Boże Narodzenie, Sylwester, Nowy Rok i inne
imprezy, które nie dotyczą wszystkich, bo obchodzone są ino w mej rodzinie :D.
Ano, tak wyszło :). Jak będzie Wam po drodze, wpadajcie bez zapowiedzi – zawsze
jesteście mile widziani :D. Tortu na pewno starczy dla wszystkich :). W końcu
niech innym tez idzie w dupę! Dobra, dość pitolenia! Przechodzimy do konkretów
:D. Notka dedykowana kochanej Yashy :*.
Dziękuję, że byłaś pierwsza, zawitałaś tutaj i zostałaś na dłużej :). A teraz,
żeby nie przedłużać, zapraszam do czytania, a po przeczytaniu, komentarzami
epizodu okraszania!
Ps.
Bardzo proszę o przeczytanie mojego ględzenia pod notką. Jest tam kilka
istotnych dla Was informacji :).
„Nie
może być!” – pomyślał Sting, w jednej chwili promieniejąc i raptownie
się zatrzymując. Nie wierzył we własne szczęście i w to, że los był dla niego
tak łaskawy. Dosłownie kwadrans wcześniej wysiadł z pociągu i ruszył do
centrum Magnolii, by znaleźć jakiś nocleg, a tutaj: niespodzianka! Tyle co
wszedł do miasta, wpadł właśnie na nią! Wyglądała jak prawdziwa księżniczka, w
tej cudnej błękitnej sukience. Była zarówno dziewczęca, jak i kobieca, i taką
właśnie zapamiętał ją z Igrzysk Magicznych. Cieszył się, że nie zmieniła
się znacząco, a przynajmniej na to wskazywał jej ubiór i taktowne zachowanie
sprzed chwili. Aczkolwiek jedna rzecz nie dawała mu spokoju. „Skąd w jej oczach łzy?” – zastanawiał
się, marszcząc czoło. „Niech no tylko
dorwę tego, który ją skrzywdził!” – pomstował w myślach, zaciskając
dłonie w pięści i ściągając brwi, przez co na czole utworzyła mu się pionowa
bruzda.
Sam nie rozumiał, co się
wtedy, podczas zmagań na Igrzyskach, stało, ale gdy zauważył złość, jaką
emanowały Wróżki po tym, jak Minerva skatowała ją do nieprzytomności, pojawił
się impuls, na który jego serce drgnęło. Już wiedział, że wpadł po uszy, ale
nie mógł przecież bezceremonialnie wkraść się do sali, w której leżała i wyznać
swoich uczuć. Na bank by go wyśmiała! Dlatego wymyślił to wszystko i miał
nadzieję, że jego pragnienia nie rozwieją się jak suche liście, pod wpływem
lekkiego podmuchu wiatru.
Teraz, tak jak wtedy,
świat na krótką chwilę przestał istnieć, a wszystkie dźwięki wyciszyły się. Nie
było nic poza dziewczyną w błękitnej sukience, która od dwóch miesięcy
zaprzątała każdą jego myśl.
Podniósł głowę i
otworzył oczy, unosząc uprzednio mocno zaciśnięte powieki. Wypatrzył wśród kolorowego
tłumu blond włosy, które falowały w rytm ruchów właścicielki i powziął decyzję.
Wykonał krok w stronę, w którą biegła dziewczyna, ale, nastawiwszy ucha,
raptownie się zatrzymał.
—
Lucy! Poczekaj! – usłyszał niedaleko siebie znajomy głos, dlatego szybko ukrył
się za straganem z warzywami, pociągając za sobą zdezorientowanego Lectora. Lewym
okiem, które wystawił zza winkla, obserwował sytuację, na którą nikt z
przechodniów nie zwrócił uwagi. Czyżby tego typu zdarzenia były w Magnolii na
porządku dziennym? Wcisnął się bardziej w boczną ścianę kramu, chcąc się ukryć, bo dosłownie
na wyciągnięcie ręki przebiegł Natsu. Jeszcze tylko to mu potrzebne! Lepiej
żeby Dragneel, co prawda jego największy autorytet, nie widział go w Magnolii,
a przynajmniej nie od razu. Chciał jeszcze jakiś czas zachować swoją obecność w
tym mieście w tajemnicy.
„Ale zaraz, zaraz…” – zastanowił się,
chwytając lewą dłonią brodę – drugą trzymał za fraki Exceeda – i pocierając ją
lekko palcem wskazującym. – „Skoro biegnie za Lucy, to
pewnie on jest winnym jej łez. Dam mu nauczkę, ale innym razem” – obiecał
sobie. „Teraz pośledzę ich trochę, by
dowiedzieć się gdzie mieszka mój cel” – uśmiechnął się chytrze pod nosem,
dumny ze swojego pomysłu.
Gdy
skierował spojrzenie w stronę, w którą biegła blondynka, niemiło się zdziwił –
stracił ją z oczu…
—
Szlag by to! – zaklął pod nosem, pstrykając palcami wolnej dłoni. „Nawet nie widzę różowej czupryny!” –
zirytował się totalnie i zagryzł zęby, próbując się uspokoić. „No nic, zastanówmy się na spokojnie” –
przybrał minę myśliciela, a po chwili na jego twarz zawitało olśnienie. „Będę codziennie spacerował tą ulicą. Może ją
spotkam i wtedy dowiem się gdzie mieszka?” – uśmiechnął się do swoich myśli,
a wyraz jego twarzy stał się rozmarzony, by po chwili zmarnieć, gdyż zaraz obok
usłyszał cichutki głosik.
—
Sting–kun? – To Lector sprowadzał go do żywych. – Co ci jest? Czemu się tak dziwnie
uśmiechasz i dlaczego schowałeś się za straganem, kiedy zobaczyłeś Natsu? –
spytał Exceed, uważnie przyglądając się blondynowi. – Przecież go uwielbiasz! –
Kocur totalnie nie rozumiał dziwacznego zachowania przyjaciela. Przecież znał
go od lat! A dzisiaj wydał mu się kimś obcym. Najgorsze było to, że nie miał pojęcia,
co knuje Szablozębny, ale nie miał odwagi zapytać wprost.
—
Wytłumaczę ci wszystko, jak już znajdziemy własny kąt – odparł Smoczy Zabójca i
wyszczerzył się do przyjaciela. Exceed przytaknął nieznacznie głową, zadowolony
z takiego obrotu spraw, chociaż jakaś doza nieufności została. – Jesteś głodny?
– zapytał po chwili, odwracając jego uwagę od niezwykle śliskiego tematu.
—
Baaaaaaaaaaaardzo! – odparł kot.
—
To idziemy coś zjeść. – Ponownie pokazał rząd zębów i postawił Lectora na chodniku.
Tymczasem
Lucy dopadła drzwi swojego mieszkania i już miała wejść do środka, gdy
usłyszała krzyk Natsu. Zatrzymała się raptownie i obejrzała za siebie ponad
prawym ramieniem.
—
Lucy! Zaczekaj! Co się stało? Czemu tak nagle uciekłaś, co? – zapytał, niczego
nieświadomy chłopak, zatrzymując się przed dziewczyną.
Blondynka
milczała i patrzyła na zmartwione twarze przyjaciół. Ich wyraz zmiękczył jej
serce, a cała nagromadzona złość ulotniła się w jednej chwili. Uśmiechnęła się
pod nosem. „A jednak martwią się o mnie”
– pomyślała. „Chyba trochę przesadziłam…”
– skarciła się w myślach.
—
Przepraszam – powiedziała do nich. – Najzwyczajniej to dla mnie za dużo jak na
jeden dzień. Po prostu zrobiło mi się przykro… – dopowiedziała szeptem i
spojrzała na wystające z butów palce, jakby były niezwykle ciekawe.
—
Ale dlaczego? – zapytał z tępym wyrazem twarzy Dragneel i skrzyżował ramiona na
piersi. Przyglądał się przyjaciółce ze zmarszczonym czołem, przez co jego brwi
dzieliła tylko wąska pionowa bruzda.
Mijający
ich ludzie wciąż gdzieś śpieszyli, nie zwracając uwagi na dwójkę magów z kotem.
Pomimo wydarzeń nad jeziorem, życie toczyło się swoim zwyczajnym rytmem. Co
prawda, strzępki rozmów gawiedzi wybitnie świadczyły o tym, że plotka o
zdarzeniu sprzed paru chwil lotem błyskawicy rozniosła się po mieście, a
wieczorem jej wersja, z pewnością po wielu obróbkach, będzie daleka od prawdy.
—
Natsu, naprawdę nie rozumiesz? – zapytała, jednocześnie naciskając klamkę i
wchodząc do mieszkania. Za nią, kręcąc głowami, ruszyli zdezorientowani
przyjaciele. Nawet nie zauważyła, że wyjątkowo nie zrobili użytku z okna,
które, dzięki Bogu!, porządnie zamknęła.
Zapytany
zrobił wielkie oczy i milczał, patrząc na nią uważnie. „O co jej, kurde, chodzi? Przecież wyłowiłem ją z tego jeziora!” –
irytował się, bardziej marszcząc brwi.
—
Dobra. Mało istotne – odparła blondynka i machnęła ręką w powietrzu. Widać, to
nie był dzień, w którym Natsu pojmował wszystko w lot. Ba! Takich dni było jak
na lekarstwo. – Macie ochotę na coś do picia? – zmieniła temat, żeby załagodzić
sytuację i szybciej zapomnieć o odczuwanym w sercu bólu.
—
Ja to bym wolał rybkę – rzekł z przekonaniem Happy, siedząc na ramieniu
Smoczego Zabójcy.
—
To da się załatwić. – Dziewczyna zareagowała uśmiechem na jego prośbę, postawiła torbę plażową na podłodze nieopodal łóżka i skierowała się w
stronę kuchni, pozbywszy się wcześniej wysokich sandałków, które, owszem, były
eleganckie, ale w domu preferowała chód na boso albo w kapciach. Po chwili
wróciła z obiecaną rybką, którą podała siedzącemu na stole, wyraźnie
uradowanemu z posiłku, Exceedowi, i dwiema szklankami soku pomarańczowego.
Jedną postawiła przed Natsu, który usiadł na krześle, a z drugą w dłoni spoczęła
przy stole, zajmując miejsce naprzeciw przyjaciela. – Może chcesz coś zjeść? –
zapytała chłopaka, odstawiając naczynie na blat.
—
Właściwie to chętnie. – Uniósł kąciki ust w szerokim uśmiechu, zapominając o wcześniejszej
akcji. Upił nieco soku i objął szklankę splecionymi palcami dłońmi.
—
To pójdę coś przygotować – odrzekła blondynka, myśląc o jego nieposkromionym
apetycie i kręcąc z niedowierzaniem głową.
—
Może ci pomogę? – zaoferował się, aczkolwiek czekał na przeczącą odpowiedź.
—
Nie trzeba – odparła. Wstała i ruszyła w kierunku kuchni. Wiedziona impulsem,
odwróciła się i spojrzała prosto w oczy chłopaka. – Tylko nie spal niczego. –
Uśmiechnęła się z przekąsem, gdy zobaczyła zacięta minę przyjaciela i jego
zmarszczone brwi oraz skrzyżowane na piersiach ramiona. – Happy. – Kot spojrzał
na nią znad rybki, którą powoli konsumował, delektując się każdym jej kawałkiem.
– Dopilnuj tego, by kiedy wrócę, pokój wyglądał tak jak teraz, dobrze? –
zapytała.
—
Aye, Sir! – odparł z pełnym pyszczkiem, unosząc jedną łapkę.
—
Świetnie! – Klasnęła w dłonie. – To ja was zostawiam. – Nim się odwróciła,
złowiła jeszcze nadąsaną minę Natsu, który zwinął usta w ciup, co w jego
wykonaniu wyglądało bardzo pociesznie. Uniosła jeden kącik ust w krzywym uśmiech i poszła
do kuchni, nucąc cicho pod nosem. Po jakimś czasie wróciła do jadalni z ogromnym
talerzem pełnym sushi. Natsu oczy wyszły na wierzch, gdy zobaczył jedną ze
swoich ulubionych potraw, a z ust pociekła mu ślinka. Dziewczyna postawiła
przed nim talerz i gestem zachęciła do skosztowania dania.
—
Smacznego – powiedziała z uśmiechem. Salamander skierował na nią zdziwione
spojrzenie.
—
Ty nie jesz? – zapytał. Pomyślał, że nawet on będzie miał problemy ze
zjedzeniem takiej góry sushi.
—
Nie jestem głodna – odparła. – Wcinaj, pókim dobra – dodała
niskim głosem i zrobiła groźną minę.
Chłopakowi
nie trzeba było dwa razy powtarzać. Zaczął pałaszować ze smakiem przygotowane
przez Lucy pyszności, mrucząc przy każdym kęsie jak zadowolony kocur. Co z
tego, że każdy kawałek był przegryziony najwyżej raz, a jego policzki, wypchane
do maksimum, przypominały pałaszującego karmę chomika? Kto by się przejmował
savoir-vivre, kiedy można go obalić i jeść tak, jak komu pasuje? Po kwadransie
talerz był pusty, policzki Dragneela wróciły do normalności, a jego brzuch
napełnił się po brzegi. Chłopak z zadowolenia aż przymknął oczy i pogłaskał
nabrzmiały żołądek. Blondynka z uśmiechem na ustach wzięła naczynie ze
stołu i skierowała się do kuchni, ale została zatrzymana przez Natsu.
—
Daj – powiedział, z trudem podnosząc się z krzesła i chwytając ją za łokieć. –
Ty naszykowałaś, ja zjadłem, to ja pozmywam. – Uśmiechnął się szeroko, a
dziewczynę zamurowało, dlatego poczęła zawzięcie mrugać powiekami. Natsu, który
sprząta? A to ci nowość! – Dziękuję ci, to było pyszne! – Na potwierdzenie
swoich słów, ponownie czułym gestem poklepał się po brzuchu.
—
Aye, Sir! – zawtórował mu Happy, który oblizywał się raz za razem. – Rybka też
niebo w gębie. Dziękuję, Lucy. – Spojrzał na nią z wyraźnym uwielbieniem.
—
Nie ma za co – odpowiedziała, otrząsnąwszy się z szoku, którego doznała chwilę
wcześniej. – To ja wam dziękuję. – Jej usta ozdobił delikatny uśmiech.
Natsu
wrócił z kuchni, o dziwo, nie dewastując jej, i usiadł naprzeciwko dziewczyny,
która już zagłębiła się w lekturze jakiejś przepastnej książki. „Ona non stop coś czyta! Ileż można?” –
zastanawiał się chłopak, którego trening intelektualny zakończył się wraz z
ostatnimi naukami, których udzieliła mu Erza. Opierając brodę na spoczywających
na stole rękach, gapił się na dziewczynę, od kiedy tylko usiadł na krześle. Minęło
kilkanaście minut nimi blondynka podniosła głowę, a ich oczy spotkały się
na chwilę. Wróciła do czytania, by po chwili ponownie unieść głowę i skrzyżować
swoje spojrzenie ze wzrokiem przyjaciela.
—
Natsu, stało się coś? – zapytała i odłożyła książkę na stół, wcześniej
pieczołowicie zaznaczając fragment, na którym skończyła czytanie.
Ten
spąsowiał, co dla niego samego było nowością, i uciekł wzrokiem w bok. Był zły
na siebie, że przyłapała go na bezczelnym wgapianiu się w jej osobę. Ale
wyglądała tak ładnie! I uśmiechała się do tego, co czytała! Nawet dla niego jej
zachowanie było niesamowite!
—
N… Nie, nic – odrzekł w końcu, totalnie zawstydzony. Policzki przybrały
kolor jego włosów, który z czasem zbladł.
Happy,
który przyglądał się całemu zajściu, zakrył łapkami pyszczek, by ukryć konspiracyjny wyszczerz. „On ją lllllubi!” – pomyślał, ale słowem
się nie odezwał.
—
Przepraszam, zaczytałam się trochę. – Uśmiechnęła się do przyjaciela. – Może
masz ochotę na coś jeszcze? – zapytała.
—
W sumie robi się już późno – zaczął ostrożnie, spoglądając jej w oczy – ale
może chciałabyś się przejść po Magnolii? – dokończył i sam nie rozumiał,
skąd u niego taka romantyczna propozycja. – Ale jeśli jesteś zmęczona to…
—
Bardzo chętnie – weszła mu w słowo. Była zaskoczona jego propozycją, bo tego rodzaju
pomysły nigdy nie były dla niego typowe. – Daj mi pięć minut – powiedziała i zniknęła
w łazience.
Po
wyznaczonym czasie, wyszła ubrana w krótkie spodenki i bluzkę na ramiączkach i
skierowała się w stronę drzwi wyjściowych. Spojrzała przez ramię, ale panowie
już zdążyli skorzystać ze swojego skrótu, zostawiwszy otwarte na oścież okno.
Westchnęła tylko, zamknęła je i, gdy znalazła się przed drzwiami głównymi,
pominęła ich karygodne zachowanie milczeniem, by nie psuć przyjemnej atmosfery.
—
To gdzie idziemy? – spytała przyjaciół, przyglądając im się z zaciekawieniem.
—
Nad jeziorem już byliśmy, to odpada – zastanawiał się na głos Natsu. – Może do
parku? O tej porze nie będzie tłoku. Tak myślę – dodał i wyszczerzył się,
kładąc na karku splecione palcami dłonie.
—
Natsu myśli! – krzyknął Exceed, chwytając się łapkami za głowę i uruchamiając
swoją magię. – Ktoś mi go podmienił! – dodał, fruwając nad głowami magów.
Lucy zakryła usta dłonią i chichotała w najlepsze, patrząc na niewyraźną minę
towarzysza.
—
Och, ucisz się! – krzyknął Smoczy Zabójca, wymachując w stronę przyjaciela
zaciśnięta w pięść dłonią. – To cały czas ja. Wiesz, mi też zdarza się myśleć.
– Wyszczerzył się do kota.
Na
ustach Lucy, która przyglądała się ich zabawnemu zachowaniu, błąkał się
uśmiech. „Nic się nie zmienili. Kiedy
spotkałam ich pierwszy raz, zachowywali się dokładnie tak samo. Fajnie, że są.”
Zatopiła się w myślach o przeszłości.
—
Lucy? – głos Natsu przywołał ją do rzeczywistości.
Spojrzała
na niego i spostrzegła, że kłótnia, o ile taką nazwę można nadać przekomarzaniu
chłopaka i kota, dobiegła końca. Teraz szli obok siebie krok za krokiem,
dostosowując tempo do Lucy.
—
Tak? – spytała.
—
Coś nie tak? – Natsu przyglądał się jej, lekko przekrzywiając głowę.
—
Nie, nie. Wszystko dobrze. – Potrząsnęła głową, a jej włosy delikatnie zafalowały. Posłała szczery uśmiech przyjacielowi, idącemu obok niej główną ulicą miasta. – Po prostu
zebrało mi się na wspominki – dodała, gdy mijali kolejne domy. Z łodzi,
płynącej kanałem, pozdrawiali ją rybacy, do których uśmiechała się i zawzięcie
machała.
—
Aha. – Postanowił nie drążyć tematu, bo głowę zajmowało mu coś ważniejszego,
czyli „Jak w końcu pokonać Laxusa?”
Dalszą
drogę przebyli w milczeniu, które przerywały tylko dźwięki wydawane przez cykady,
a im bliżej miejsca przeznaczenia, tym ich cykanie było donośniejsze. W parku
zajęli jedną z wielu wolnych ławek. Gdy tylko usiedli, Happy ułożył się wygodnie
na kolanach blondynki, a po chwili spał, chrapiąc donośnie, czym wywołał uśmiechy
na twarzach magów.
Zarówno
Lucy jak i Natsu nie bardzo wiedzieli, co powiedzieć, co było dla nich
nowością, dlatego patrzyli się w niebo, na którym migotały jaskrawe punkciki.
Ich spojrzenia spotkały się kilkakrotnie, ale za każdym razem odwracali wzrok, nieco
speszeni. Nawet Natsu wyczuł, że jest inaczej niż zwykle, a przecież to on był
kretynem w tym trio, a w zasadzie duecie, bo śpiący Happy się nie liczył.
—
Lucy, może wybierzemy się na jakąś misję, co? – chłopak przerwał przedłużającą
się ciszę.
—
Bardzo chętnie – odparła. – Może znajdziemy coś ciekawego? – dodała, a on skinął głową.
Znowu
nastało milczenie. Salamander ukradkiem spoglądał na dziewczynę, która z kolei
patrzyła w niebo, gdyż wyjątkowo krępowało ją bycie sam na sam z przyjacielem.
Takie coś wcześniej się nie zdarzało!
„No tak” – pomyślał Natsu, przyglądając
się przyjaciółce. „Jest Magiem Gwiezdnej
Energii, to normalne, że kocha gwiazdy”. Poszedł za jej przykładem, dlatego
słowa nie były im potrzebne, a cisza, która ich spowijała, przestała być nieznośna.
Mimo otaczającego ich spokoju, przerywanego tylko głębszymi westchnieniami dwójki magów i chrapaniem Exceeda,
umysł każdego z nich pracował na najwyższych obrotach. Jakiś czas później Lucy
zadrżała z zimna. Noce nie były już takie ciepłe jak na początku sierpnia,
dlatego reakcja jej organizmu była normalna. Natsu, spostrzegłszy to, rzekł:
—
Może cię odprowadzę? Zrobiło się zimno.
—
Tak, chodźmy już – odpowiedziała, gdyż zaprzeczanie, by jeszcze chwilę spędzić w
ten sposób, nie miało sensu.
Podnieśli
się z ławki i skierowali w stronę wyjścia z parku, które tworzył ogromny łuk,
wsparty na dwóch kolumnach, wykonanych z okręcających się wokół siebie,
miedzianych drutów,
przez które przebijał się ciemnozielony bluszcz. Mijali po drodze ogromne dęby o rozłożystych koronach, krzaki dzikiej róży, drzewa magnolii, mieczyki, malwy oraz dalie, których kwiaty emanowały słodkim, eterycznym zapachem. Blondynka w dalszym ciągu trzymała śpiącego kota w opiekuńczym uścisku, tuląc go do swojego obfitego biustu. Dragneel otoczył ramiona
dziewczyny swoim.
—
Będzie ci trochę cieplej – rzekł, widząc jej zdziwione spojrzenie. Heartfilia
zaczerwieniła się, opuściła głowę i uśmiechnęła pod nosem. Sztuczne oddychanie,
wyjście na spacer, objęcie ramieniem – to za dużo jak na jedno popołudnie!
—
D... D… Dziękuję – wydukała w końcu.
—
Nie ma za co. – Uśmiechnął się szeroko. Oho! Wrócił dawny Natsu.
W
nieco przyciężkiej ciszy, dotarli do mieszkania magini. Smoczy Zabójca wziął od
dziewczyny śpiącego Exceeda i zastygł naprzeciw niej, nie bardzo wiedząc, czy
chce odjeść, czy jednak dalej w milczeniu stać przed drzwiami wejściowymi
do domu przyjaciółki.
–
Dobrej nocy, Lucy – powiedział na odchodne Salamander, gdy w końcu powziął
decyzję. – Widzimy się jutro w Gildii.
—
Tak – szepnęła. – Dobrej nocy.
Wiedziona
impulsem, pocałowała przyjaciela w prawy policzek, czerwieniąc się przy tym
lekko i splatając dłonie przed sobą na wysokości brzucha.
—
Dziękuję – powiedziała na widok jego pytającego spojrzenia. – Za wszystko –
dodała, odwróciła się plecami do chłopaka i zniknęła za drzwiami. Natsu jeszcze
przez dłuższą chwilę wpatrywał się w miejsce, w którym przed chwilą stała i
dotykał dłonią twarzy tam, gdzie jakiś czas temu spoczęły jej usta. Uśmiechnął
się szeroko i dziarskim krokiem ruszył do swojej chatki, cicho pogwizdują i niosąc
w ramionach pochrapującego Exceeda. Spojrzał na niego z czułością pisaną
rodzicowi i ponownie przyozdobił twarz szelmowskim uśmiechem. Czuł się lekko i
radośnie, chociaż nie miał pojęcia dlaczego. Odetchnął głęboko powietrzem, w
którym czuć było magię Magnolii i zbliżający się koniec lata.
Hue,
hue! Tym sposobem mamy kolejny epizod z cyklu „Zabawa w podchody w wykonaniu Lucy i Natsu”. Z pewnością
większość z Was czeka na NaLu, ale, Kochani moi, R ino na początek jest taka
miła, że jest słodko, aż do zerzygu, a później sami zobaczycie co z niej
za cholera :D. I zagadka, kogo lubi Sting, rozwiązana! Zapewne wielu z Was się domyślało, co widziałam po komentarzach pod Epizodem 1, dlatego proszę o brak krępacji w wyrażaniu zdania na temat notki,
która, na pewno zauważyliście, była znacznie krótsza od poprzedniej. No cóż,
nie mam nic na swoją obronę, bo różnica jest spora, żeby nie rzec kolosalna, a
wygląda tak: 11 do 9. Kiepsko, co nie? Ale co tam! Ważne, że wpis jest, a
kolejny już za miesiąc. Poza tym przed dodaniem, epizod przeszedł gruntowne
betowanie, w czasie którego postarałam się o więcej opisów, gdyż początkowo
prezentował się źle. A przynajmniej ja tak uważam. Chociaż w dalszym ciągu czegoś mi w nim brakuje... Co jeszcze? A tak! Moje
Robaszki, bardzo proszę żywo interesować się sondą, a w zasadzie „sodną” :D.
Tak, tak, R popełniła niewybaczalny błąd – literówkę, którą wytknęła jej osoba,
pisząca anonimowy komentarz. Bardzo jej za to dziękuję i jest mi niezmiernie
przykro, że nie mogę tej gafy poprawić… A może ktoś wie, czy się da? Wiecie, to
nie jest ankieta z bloggera, dlatego automatyczne poprawienie nie wchodzi w grę
i mam sporą zagwozdkę. Jednakże, jeśli nie wyjdzie znalezienie medykamentu,
trudno, jakoś to wszyscy przeżyjemy :). No i mam nadzieję, że wierszyk z
poprzedniego postu przypadł Wam do gustu. Dodatkowo dodałam odtwarzacz. Jeśli nie
macie chęci słuchać, wystarczy wyciszyć kartę, bo Mozilla dodała taką funkcję.
Nie wiem, jak to wygląda na innych przeglądarkach, bo ich nie instalowałam, ale
myślę, że jeśli jeszcze nie posiadają takiego bajeru, niedługo się pojawi :).
Co jeszcze? Ach, tak! Jak zapowiadałam przy powitaniu, od trzeciego epizodu
zaczniemy zabawę, której zasady w skrócie wyjaśnię. Otóż tak, chodzi o to, że pragnę
zachęcić Was do komentowania, dlatego też wymyśliłam coś takiego: jeśli epizod
numer 3 skomentuje przynajmniej 10 osób, kolejny rozdział pojawi się według
terminarza. Jeśli jednak tak się nie stanie, to domyślcie się :). No tak, tak,
R teraz wyjdzie na zołzę, której zależy na statystyce i komentarzach. No cóż,
nie zaprzeczę, bo fajnie widzieć, że mnie odwiedzacie i zostawiacie jakiś znak
bytności. Zależy mi po prostu na tym, żeby poznać Wasze zdanie odnośnie
kolejnych epizodów, a z Księżyca tego nie wezmę. Zwyczajnie musicie naskrobać
cokolwiek, poza „zakazanymi” słowami. Jeśli ich nie znacie, odsyłam do posta „Ohayo Minaa”. I dziękuję Wam bardzo za te 3,5 tysiąca! Jesteście Kochani! I proszę o wytknięcie wszelkich błędów, których się dopuściłam. No i to chyba wsio. Do
kolejnego, Dziobaski :*.
Post do znalezienia w zakładce Archiwum
Rozdział jest świetny. Zgadza się, wiele osób czeka na NaLu w tym również ja... ale widzę że Sting trochę namiesza miedzy Lucy i Natsu. Mam nadzieję że jednak będą razem
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next
O, jak mi miło! Dziękuję za komentarz i za to, że jesteś :D. Kolejny rozdział pojawi się w przyszłym miesiącu, ale w międzyczasie powinno się coś dziać na blogu, także obserwuj :D. Ściskam mocno i dziękuję za wenę! Na pewno się przyda :D.
UsuńPozdrawiam,
R :D.
No witam! Wedle obietnicy komentuję :D
OdpowiedzUsuńUhuhuu, myślę, że Sting jeszcze da się we znaki. Zapewne za jakiś czas Natsu jakoś (nieumyślnie) zrani Lucy, a ta pobiegnie prosto do Stinga. I wszystko się zacznie komplikować. Wiem z doświadczenia, bo na żadnym blogu NaLu (poza chyba moim xD) taka sielanka nie trwała długo. Zaraz coś się spierdzieli i będzie po ptakach.
Sasuke: Ach, ta twoja niezawodna intuicja.
Ktoś cię pytał o zdanie, Uchiha?! ><
Sasuke: Nie rzucaj się tak.
Hmpf!
Soł... Podchody to chyba mój ulubiony etap tego paringu xd Niby już coś, a jednak nadal nic xdd
Och, no i wybacz mi, że ci to wytknę, ale przy czytaniu całego rozdziału strasznie dużo razy powtarza się "uśmiechnął/ła się pod nosem". Kuło mnie to w oczy tak, że musiałam o tym wspomnieć .-.
Sasuke: Sama święta nie jesteś.
To akurat prawda.
Sasuke: No. A tak w ogóle to wstawaj już z tego wyra. Mamy dzisiaj gości.
Raczej TY masz.
Sasuke: Och, nie udawaj. Wiesz, że oni wszyscy i tak cię uwielbiają.
Ehehehe, bo ja jestem po prostu zarąbista B)
Sasuke: Nie.
Tak.
Sasuke: Nie.
Tak!
Sasuke: Nie.
Tak!! ><
Sasuke: Nie.
A idź ty, Uchiha, nie znasz się!  ̄ 3 ̄
Sasuke: Jasne, jasne. Ruszaj dupę z wyra i idź sprzątać łazienkę *rzuca na odchodne, zamykając drzwi*
Nie rozkazuj mi!! *rzuca w drzwi butem*
Hahaha :D. Witaj, Shori, bardzo się cieszę, że jesteś :D. Dziękuję Ci za przemiły komentarz i z tymi „uśmiechami” masz rację. Zaraz temu zaradzę, żeby nie było powtórzeń, ale jednak ich reakcje zostały uwzględnione :). A Sasuke niech da Ci się spokojnie wypowiedzieć. Goście nie zające, nie uciekną, a posprzątać zawsze zdążysz :D. Co do Twoich spekulacji, no cóż, nie będę nic zdradzać. Poczekamy i zobaczymy jak się to rozwinie :D.
UsuńDuża buźka dla Ciebie :*,
R :).
Kurwa. Kurwa! KURWA! ;-;
OdpowiedzUsuńTo ja chciałam pierwsza skomentować ;-;
Ale do rzeczy...
Ty zołzo jedna! Tak podle nas wykorzystywać, aby podbić wyświetlenia i komy ;-; Niewybaczalne!
Yato: Sama chciałaś zrobić coś podobnego!
Sting: Rzecz biorąc tego nie zrobiła więc tak jakby się nie liczy...
Rin: Ale chciała...
Shi: -,-
Sting: Rin! Ty też przeciwko mnie!?
Rin: No sorry, ale Yato ma racje...
Yato: No i co powiesz blondyneczko?
Sting: Że Shi woli mnie!
Shi: -,-''
Itachi: Co wy wiecie dzieci... Ona woli mnie...
Sting, Rin i Yato: O.O
Shi: Itaś? Co tu robisz!? O.O
Itachi: Chcę przypomnieć ci o blogu o Naruto na którym nie byłaś rok...
Yato, Rin i Sting: Miałaś kogoś przed nami...
Shi: Oj chłopcy... To stare dzieje... Jeszcze na starym koncie (*u*)"
Yato: Zdrajczyni ;-; A ja chciałem mieszkać w twoich komentarzach... Idę do Hiyori!
Rin: Może Yukio ma wolną chatę...
Sting: A ja myślałem że jestem twoim pierwszym... ;-;
Shi: Chłopcy! To nie tak! Sting-chan, może nie byłeś pierwszym, ale poważnym ;-;
Widzisz coś narobił Uchiha!?
Itachi: Skończ tę szopkę i zacznij ten kom...
Shi: Cwel... Uchiha to jednak klan idiotów!
Fajny rozdział... NaLu! StinLu *q* To lubię =3=
Czekam na kolejny rozdział i te 10 komów (a jak ja wstawie kolejne 9 komentarzy to się liczą jak jeden czy 9 xDD)
Pozdrawiam
Itachi: Również pozdrawiam i mam nadzieję że ta mała sprzeczka cię nie wystraszyła R-san.
Shi: Spierniczaj Itachi ;-;
Pa, pa R-chan! ;*
Hahahaha! No kocham, po prostu kocham! Początek Twojego komentarza dokumentnie mnie zdobył i rozłożył na łopatki. Serio :D. I oczywiście masz prawo mi nie wybaczyć, ale po prostu chcę znać zdanie wszystkich czytających, nie tylko tych, którzy komentują regularnie, za co z całego serca im dziękuję! Co jeszcze? Kłótnia z chłopakami w żadnym stopniu mnie nie przeraziła. Uwierz, że ja z Laxusem z reguły tak drę koty, że bardzo często moja chałupa drży w posadach. A Wasz dialog bardzo przypadł mi do gustu i dodatkowo dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy o Tobie, droga Shi :D. Hahaha! No kocham obłędnie! I Itachi, spoko luzik, ja tam swojska dziołcha jestem :D. Co do Twojego pytania, Shi, napisałam, że chodzi o 10 osób, a nie komentarzy, bo tych dowolną ilość można dodać :D. Co jeszcze? Ja miło widzieć nicki nowych czytelników ♥. Dziękuję, że ze mną jesteście i proszę o dalsze wsparcie!
UsuńŚciskam Was wszystkich mocno i pozdrawiam,
R :*.
Jezu Rosz... nie umiem znaleźć czasu, aby przeczytać cokolwiek i pewnie czujesz się rozczarowana, no bo... na pewno chciałabyś, abym czytałam i komentowała to, jak ty mi. I na sto procent by tak było, gdybym tylko znalazła chwilę wolnego czasu i chęci do przeczytania czegoś :/ Spróbuje znaleźć dla Ciebie trochę uwagi, przeczytać to i skomentować wreszcie, bo czuje się winna, że nie ma mnie tutaj jako pierwszy komentarz pod każdym rozdziałem :||||
OdpowiedzUsuńSorry za te entery, ale mi się chyba przycisk spieprzył XDDDDDDDDDDDDDDD
UsuńJezu, Shi, nie masz za co przepraszać. Pewnie, że chcę Cię u siebie gościć, ale bez spiny. Wszystko w swoim czasie. Znajdziesz chwilę wolnego, wpadniesz, przeczytasz, skomentujesz, także się tak bardzo nie przejmuj. Wiem, że dotrzesz, dlatego wrzucam na luz i tyle :).
UsuńŚciskam mocno,
R ;*.
Punciuuu! Zgubiłam twój adres na bloga i och ach szlag mnie trafił! Ale jestem, żyje i walę komentarz.
OdpowiedzUsuńNie mam co wytykać, to raczej jest twoja rola do mojej osoby ;D Sting skojarzył mi się z takim psychofanem xD haha genialnie go ujęłaś. Natsu myśli i od razu, że go podmienili? Ja widziałam gdzieś, że tak "natsu nam się zepsuł". Zawsze mam na tym zgona.
Jeju jeju wyczówam miente miente i miente z czekoladom od Sztinga .-. Mrau :D
Nie mam co dużo pisać. Oprócz tego, że nasunął mi się pomysł na rozdział *.* spróbuję dzisiaj coś naskrobać. Tak dwa tysie następne nie wiem kiedy xc oj coś lece w dół z moimi blogami. Zmieni to się niedługo.
Zgadzam się z tobą w 100% ten czas gna jak cholera. Zostało mi 5 miesięcy do egzaminów! Przeraża mnie to o.o
Na feriach zimowych i po egzaminach jak zaczne dodawać notki, to normalnie palce mi wysiądą xD
No ale co tam o mnie.
Twe "ględzenie" nigdy mi nie przeszkadza. Traktuję to raczej jak taki sms. ;D ciekawe porównanie. Sms do tysiąca ludzi xD normalnie jak na tweeterku :D
Chumor mi dopisuje, mimo, iż czekają mnie teraz trzy spraw... cztery sprawdziany w jednym tygodniu. Brutale, kur.., brutale. Niech sami se piszą te sprawdziany!
Ja kończe. Lece jeść śniadanie, ogarnąć pokój, i modlić się o twój kolejny rozdział!
Ciaossu!
Kochana moja! Witaj! Właśnie zastanawiałam się, co się stało, że moja Ecle nie pojawia się na blogu. Teraz wiem i podwójnie się cieszę, że udało Ci się i jesteś ;*. Hahahaha! Psychofan - hahaha! Ale coś w tym jest :D. W każdym razie jego druga natura, której nie znamy z anime czy mangi, ujawni się u mnie i mam nadzieję, że się nie rozczarujesz :D. Hahahah! Z tym „zepsutym Natsu” to chyba w anime było, jeśli dobrze pamiętam :). Też wtedy śmiałam się jak wariatka :D. Bardzo cieszy mnie fakt, że wpadł Ci do głowy pomysł na rozdział. Mam nadzieje, że wkrótce będzie dane mi go przeczytać :D. Będę czekała na tą chwilę z niecierpliwością :). Hahaha! Fajne porównanie :D. Serio jak SMS? W takim razie cieszę się podwójnie, że moje ględzenie Ci nie przeszkadza, gdyż będzie go jeszcze sporo :D. Nie dam Wam tak łatwo zapomnieć o tym, że jako kobitka lubię se poklachać :D. Oj, biedna moja! Sprawdziany są tragiczne! Też ich nie lubiłam Najgorsze, co mogło być... Do szkoły lubiłam chodzić i uczyć się, ale sprawdziany... Brrrr! Nie cierpiałam ich! Ale wierzę, że dasz radę! Na pewno! Bo ja nie Ty, to kto? Hahaha! W takim razie smacznego śniadanka, szybkiego ogarnięcia pokoju, a o rozdział nie musisz się modlić, serio :D. Pojawi się za miesiąc :D. Poza tym, widzę, że zostawiłaś też komentarz w zakładce „Zamów One-Shota”. Och, jak fajnie! Zaraz idę obczaić, co tam wymyśliłaś :D.
UsuńŚciskam mocno, dziękując za to, że jesteś!
Twoja R :*.
Powiem tyle: To jest MEGA! Romantyczny Natsu, Sting jako ninja, taki trochę sneaky fucker (sorry za przekleństwo, ale nie mogłam się powstrzymać...) Ogółem mówiąc, CUDO. Jak tylko zobaczyłam, że jest nowy epizod to wzięłam i skrobnęłam rozdział (tak, Jadzia cokolwiek wreszcie napisała XD), bo powiedziałam sobie, że nie przeczytam niczego, nawet mojej ukochanej książki, dopóki nie napiszę rozdziału... Czyli w sumie to jesteś taką moją motywacją ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny, ślę buziaczki i pozdrawiam
JN <3
Kochana Jadziu!
UsuńBardzo Ci dziękuję za przemiły komentarz. Wdziałam go już wcześniej, ale nie miałam ani siły, ani czasu, ani motywacji, żeby odpisać. Jako że dzisiaj siedzę do późna, bo jak widać pracowałam nad szablonem, postanowiłam naskrobać Ci odpowiedź :). Bardzo się cieszę, że rozdział Ci się podobał. Właśnie pracuję nad nowym i nie wiem jak go poprawić, żeby chociaż w niewielkim stopniu mnie zadowolił. No cóż, czas pokaże, czy mi wyjdzie ;). Co do Twojego rozdziału, otrzymałam powiadomienie, że go dodałaś, ale na tę chwilę postanowiłam, że będę nadrabiała blogi po kolei. Jak skończę ten, za który obecnie się wzięłam, na pewno wpadnę do Ciebie :). Dziękuję bardzo za wenę, buziaczki i pozdrowienia. Tobie też je wysyłam w powiększonym pakiecie, czyli wszystko razy 1 000 000 :D. Mam nadzieję, że się przyda i mądrze go wykorzystasz.
Ściskam mocno ♥,
Twoja R :).
No Kochanie Ty moje! A już myślałam, że o mnie zapomniałaś :D. Jak się cieszę, że jesteś! Dziękuję ♥. A wracając do Twojego komentarza, czuję się wspaniale, czytając go :). Tyle miłości, tyle miłych słów, same komplementy - chyba obrosnę w piórka :D. Ale tak na poważanie, w kolejnym rozdziale i w zasadzie w tych, które mam gotowe, Stinga, niestety, będzie jak na lekarstwo, jednakże na później przewidziałam dla niego wielką rolę :D. Oj namiesza, namiesza. Zresztą, sama zobaczysz :D. Co do szablonu, obecny znacznie bardziej mi się podoba :D. Od początku chciałam, żeby moje menu było ułożone w literkę „R” i się nauczyłam jak to zrobić! A co do epizodu numer 4, wszystko zależy od Was, czy dodam go w terminie :D. Mam nadzieję, że w święta odpoczniesz od szkoły, nabierzesz sił i ogólnie konkretnie się wybyczysz :D. W każdym razie jakoś długo będziesz miała wolne, prawda? Aż zazdroszczę :D. Co jeszcze? Ach, tak! Twój szocik powoli się piszę, a najgorsze jest to, że chciałam, by większość z zamówionych jednopartówek, ukazało się do końca roku. No cóż, jest to niewykonalne, bo chcę dopieścić wszystkie teksty w każdym calu, a na to potrzeba czasu. Czy coś jeszcze? Dziękuję za komentarz, przemiłe życzenia i wenkę - zawsze się przydaje :D.
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno,
Twoja R ♥.
Jezu!
OdpowiedzUsuńDopiero natrafiłam się na twojego bloga, zaczęłam czytać i już go mam w ulubionych!
To jest świetne, czekam na więcej <3
O matko! Jak mi miło, że się pojawiłaś! Wow! Dziękuję za przemiły komentarz, a na ciąg dalszy zapraszam za tydzień :D. Niestety nie udało mi się przygotować w międzyczasie żadnego szocika, dlatego dopiero kolejny epizod będzie nową notką :).
UsuńŚciskam mocno,
R :*.
Droga Roszpunciu! (tak się odmienia twój nick, prawda? ;_;)
OdpowiedzUsuńDopiero trafiłam na twojego bloga i po tych dwóch rozdziałach + prolog stwierdzam, że zazdroszczę ci warsztatu ><
Zgińcie utalentowani ludzie!<--- Tak, to komplement xD
Szczerze to bardziej kibicuję Stingowi, niż Natsu, chociaż i NaLu dobre, nie powiem, że nie ^ ^
Interesuje mnie również bohaterka o której wspominałaś w którejś tam zakładce (czytałam to 5 minut temu, skleroza nie boli a starość nie radość). Jestem zagorzałą fanką przeróżnej maści OC w FT i często cenię je wyżej, niż postacie z kanonu- takie zboczenie.
Tak, ja tu się rozpisuję o jakiś pierdołach, o których niekoniecznie chce ci się czytać ">.>
To ten.. (elokwencją również powalam, wiem! :3)
Czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam cieplutko i życzę dużo weny!
~Zmora nad zmorami, Kaatsa
PS Muzyczka bardzo mi umila czas, który spędzam na tym blogu, bo piosenki dobrałaś akurat takie, które znam i lubię :D
Kochana Kaatso!
UsuńBardzo dobrze odmieniłaś mój nick, dlatego brawo :D. Ja mam nadzieję, że mi też się z Twoim udało :D. Hahahaha! Przyznam szczerze, że bardzo pozytywnie odebrałam Twój komentarz, bo taki pewnie był Twój zamysł ;). Naprawdę tak uważasz? Ojej! Jest mi niezmiernie miło, że zdobyłam nową Czytelniczkę, której podoba się to, co wymyśliła moja totalnie pokręcona osoba :). A co do dalszej części Twojej wypowiedzi, no cóż, przewiduję, że Stinga będzie dużo, ale to, jakim bohaterem będzie, odbiegnie od kanonu, a przynajmniej taki jest plan :D. Na NaLu, takie porządne, z pewnością fani jeszcze poczekają, ale czasami coś tam rzucę, żeby nie było, że nie wpasowałam się w kategorie, które wymieniłam w Spisach :D. Co jeszcze? Każdy komentarz czytam z uwagą i nie uważam, że cokolwiek, co zawiera, jest pierdołą, serio. Jestem ukontentowana tym, że muzyczka Ci się podoba :D. Ja osobiście też uwielbiam te utwory :D. Na początek jest romantycznie, a na koniec - impact! Sama wiesz, o czym mówię :D. Jak zauważyłaś, nie potrafię sklecić krótkiej odpowiedzi i nie pogniewam się, jeśli w połowie czytania machniesz ręką i wyłączysz „Inną historię”. Na koniec (nie ta kolejność, ale co tam!) witam Cię serdecznie i zapraszam do czytania dalszych przygód znanych i nieznanych bohaterów, które dla Was przygotowałam :D. Kolejny rozdział już w tę sobotę, ale wymaga jeszcze sporo poprawek, dlatego raczej nie ukaże się rano, jak poprzednie notki. Chociaż kto wie? R jest nieprzewidywalna, dlatego nie należy wierzyć jej na słowo :D. A! I jeszcze nowa bohaterka. No pojawi się, na pewno, ale nawet ja nie wiem, w którym rozdziale :D. Mam nadzieję, że jej osoba przypadnie Ci do gustu :). I, jeśli dobrze myślę, głosowałaś w ankiecie, za co bardzo dziękuję! Co jeszcze? A tak! Wielkie dzięki za pozdrowienia i wenę :). Tego drugiego mam w nadmiarze, przez co często nie śpię po nocach, bo gdy jakiś pomysł wymaga spisania, chwytam w dłoń moją wysłużoną Nokię i klikam, a później z rańca przypominam zombie, albo ćpuna :D. Wierz mi na słowo :D. Gorzej jest z czasem na pisanie, bo pomysłów nigdy nie brakuje! Aż mnie to przeraża :D. No cóż, rozwodzę się jak mało kto, ale ja już tak mam, za co przepraszam! Albo mi wybaczysz, albo to polubisz :D. Innych opcji nie przewiduję :). I w tym miejscu zakończę, bo niedługo wyjdzie więcej tekstu niż w powyższym rozdziale :D.
Ściskam mocno,
Bardzo Rozgadana O Tej Późnej Porze R :*.
Spodobalo mi się chyba jednek dzisiej przeczytam cala reszte naprawde mnie zaciekawiło coś nowego d:-)
OdpowiedzUsuńCieszę się :D. Wiedz, że bardzo się starałam przy pisaniu. Zresztą, ja zawsze wszystko robię na 200% i chyba widać efekty :D.
UsuńPoczułam MOC NALU! I TO PRZECZYTAŁAM! UDAŁO MI SIĘ! W końcu! Po tylu latach!
OdpowiedzUsuńTylko, że ja nie wiem jak to skomentować, bo jedną cześć czytałam dawno temu, a drugą przed chwilą, a ona była mniejscze od drugiej XDDD
Ale pamiętam, że na początku był Sting. Mówiłam Ci już to, ale no... kocham tego Stinga, co tutaj przedstawiasz, jest tutaj taki ahghghghfbhdgdfsbgd fsgbfhg ♥ On mi zastępuje Laxusa XDDD
Weź ja chce jakiegoś Stinga w najbliższym rozdziale bez koszulki. I opis taki powolny, abym sobie to wyobraziła tak hot XDD Laxusa w sumie też możesz tak opisać w najbliższym czasie XDDDD NIE POGARDZĘ DOBRZE O TYM WIESZ XDDD
Co do sceny z Nalu... No. Kurczę rutynka moim zdaniem. Jak już słyszę NaLu to miałam nadzieje, że jakieś kawaii scene, gdzie będę rzygać tęczą, a ona... im robiła jedzenie :_: No nie wiem... przez żołądek do serca. Tylko to mi się nasuwa na usta XDD
No nic lecę czytać dalej, jak mi sie uda to dzisiaj przełknąć! XD
Hahaha! Po latach mówisz? Niech Ci będzie :D. I muszę nadmienić, że bardzo się cieszę, iż udało Ci się przeczytać. Dziękuję za Twoje poświęcenie i ciężką pracę :*. Co do Stinga, jeszcze będzie go trochę, na pewno ;). Mówisz, że chcesz go bez koszulki? To da się załatwić :D. Jeno ta tę okazję trzeba poczekać ;). A z NaLu to tak u mnie będzie. W końcu to dopiero początek, trudno żebym od razu kazała im się całować i robić inne rzeczy :D. Uczucie musi rozwijać się powoli, a Ty, jako przeciwniczka tego parringu, powinnaś narzekać, że w ogóle są, a nie, że brakuje słodkiej sceny :D. Poza tym nieco spokoju też im się przyda, ciągłe walki i takie tam nie są wskazane ;D.
UsuńŚciskam mocno!
Twoja R ♥.
Ps. Jeszcze raz bardzo, bardzo dziękuję! ;*
Dobra. Wiedziałam, że Natsu jest tępy. Ale że aż tak? :D
OdpowiedzUsuńNo i Stingu... miszcz zawiłych planów które na pewno wypalą. Jeju, to jest romans połączony z akcją, prawda? To czemu śmiecham częściej niż na komediach? ;)
Piękne <3
Oby więcej takich :3
Lecem do następnego :3
Hahaha :D. Jemu też się zdarza takowym być :D. W końcu jest tylko człowiekiem, co prawda magiem, ale wciąż człowiekiem :D. Tak, Kochana, romans z akcją, a w tle tajemnice, nieco horroru, ale to później :D. Wszystko w swoim czasie :D. Dziękuję :D. Bardzo się cieszę, że Ci się podoba!
UsuńŚciskam,
Twoja R ♥.
Świetnie na pisany rozdział lece dalej czytać moze chociasz uda mi się polowe przeczytać a reszte poswiatach jak mi praca pozwoli ale na szczescie robie to co kocham lucyhepp
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :). A zdradzisz, czym się zajmujesz?
UsuńPozdrawiam :).
Tak zdradze ci to niejest az taka tajemnica .ale napisze ci ze jestem chora i to juz jest tajemnica ale nie moge siedziec cały czas w domu i nic nie robic a wiec lubie opiekować się dziecmi i to robie nawet za darmo ale wszyscy zawsze mi cos dają .a od poniedziałku bade u dobrego duszka pomagala przy dzieciach a zwłaszcza córcia ich artystka malarka ściany to chyba tyle i ide jednak dzisiaj czytać to co zostało pozdrawiam lucyhepp
OdpowiedzUsuńO, jak fajnie, że opiekujesz się dziećmi. Super! A jeśli jest to to, co kochasz robić, to tym bardziej wspaniałe! I przykro mi, że jesteś chora... Mam nadzieję, że jeśli nie uda Ci się wyleczyć, to chociaż zaznasz poprawy swojego stanu.
UsuńPozdrawiam cieplutko, ściskam i zdrowia życzę!
Twoja R ♥.